Podróżowanie z dziećmi to nie lada wyzwanie….głównie organizacyjne 😉 Za nami 4 lata wyjazdów z naszym małym podróżnikiem. Metodą prób i błędów udało się nam wypracować system pakowania i chętnie podzielimy się z Wami naszymi patentami .
Mała powierzchnia naszej t4 z wyjazdu na wyjazd zmusiła nas do rezygnacji z wielu dziecięcych gadżetów. Chyba największą ilość rzeczy woziliśmy ze sobą jak młody był niemowlakiem. Od razu wypadł z listy wózek na rzecz nosidełka, bo i tak jeździliśmy w raczej dzikie miejsca. Naszym niezbędnikiem okazał się rozkładany namiocik – chroniący przed komarami i z dmuchanym materacem – uratował nas w niejednej sytuacji i dawał poczucie bezpieczeństwa – że nigdzie nam młody nie ucieknie ;).
Z czasem, kiedy Leon zaczął być ruchliwszy niezastąpiona stała się rozkładana mata i puchowy śpiwór (na zimniejsze dni) – baza do zabaw i drzemek.



Bardzo dobrze sprawdza się nam również hamak – idealny usypiacz dla młodych i tych starszych ;P
Nasze autko nie posiada prysznica, ale poradziliśmy sobie z tym tematem i Leon w zimne dni korzystał z pojemnika SAMLA z IKEI do którego wlewaliśmy ciepłą wodę. W lato była to po prostu kąpiel na świeżym powietrzu w naturalnych akwenach wodnych. Trzeba również zaakceptować fakt, że dzieci się brudzą i brać poprawkę na ilość plam na ubranich. Na szczęście coraz więcej (również w Polsce) pralnii samoobsługowych….
Największą atrakcją dla dzieci są oczywiście inne dzieci, a bariera językowa nie jest dla nich problemem.
Przebywanie na świeżym powietrzu, poznawanie nowych miejsc, próbowanie nowych smaków i mieszkanie w aucie, to dla nich wielka przygoda. My, uczymy się od Leona czerpania przyjemności z prostych rzeczy i otwartości na różne sytuacje. Trzeba mieć w tym wszystkim trochę więcej cierpliwości 😉


